Sanssouci – pałac króla filozofa 

Z przyczyn obiektywnych postać króla Prus Fryderyka II Wielkiego z dynastii Hohenzollernów kojarzy się w Polsce źle. Bo to przecież inicjator rozbiorów Polski w XVIII wieku. Te trzy daty: 1772, 1793, 1795 znają wszyscy, to jest nasze polskie „ojczenasz”. 

Pojechałam do Poczdamu, bo to miasto pełne zabytków. Tu działa się wielka europejska historia. Na przełomie lipca i sierpnia 1945 roku w Poczdamie odbyło się ostatnie spotkanie tzw. „wielkiej trójki”, czyli Churchilla, Trumana i Stalina, które przypieczętowało nowy podział Europy. Traktat poczdamski, podpisany w 1945 roku  w pałacu Cecilienhof, wepchnął nas na 44 lata w radziecką strefę wpływów. Może i byliśmy „najweselszym barakiem w obozie”, ale kto przeżył ten czas wie, że było ciężko. 

Letnia rezydencja króla Fryderyka II Hohenzollerna położona jest w parku, którego powierzchnia wynosi 287 hektarów. Założeniem króla było zbudowanie pałacu służącego jego prywatnym pasjom, będącego strefą bez kobiet. Fryderyk sam zrobił projekty, a potem nie dał się żadnemu architektowi odwieść od tych pomysłów. Miało być rokoko. I było. Styl fryderycjański. Na  szczycie wzgórza z 6 tarasami winnic, w ciągu zaledwie dwóch lat /1745-1747/ powstała „pruska Arkadia”, czyli Sanssouci. Samo słowo oznacza „bez troski”. Król Prus Fryderyk II takie życie chciał tu wieść. 

Nie wiem czy chciał „zatrzasnąć drzwi od hałasów Europy” czy tylko odpocząć w miłych okolicznościach przyrody, ale sprawił, że dzięki swojej osobowości i niewątpliwym zaletom intelektualnym jego prywatny pałac stał się jednym z najważniejszych salonów Europy. 

Miejsce, gdzie powstawał pałac było terenem bagiennym. Zostało zagospodarowane na ogrody o charakterze francuskim. Winorośl, która pięła się na tarasach sprowadzono z Francji, Włoch i Portugalii. Stok miał dobre nasłonecznienie. We wnękach rosły też figowce i drzewa owocowe. Sam Fryderyk II był wielkim orędownikiem wiśni. Mówiono, że za jedną wiśnię jest w stanie zapłacić talara, czyli mniej więcej stówkę. Kto bogatemu zabroni?  

U stóp tarasów zbudowano wspaniałą fontannę, wokół której stoją rzeźby przedstawiające Wenus, Merkurego, Junonę, Apolla, Dianę i Marsa. 

Gdy wchodzimy od strony Wielkiej Fontanny po 132 schodach odsłania się nam powoli i dostojnie południowa fasada pałacu. Kiedy staniemy na szczycie schodów widzimy parterowy budynek z piękną elewacją w intensywnym żółtym kolorze. Dach podtrzymują rzeźby bachantek i bachantów, po bokach bogato zdobione pawilony kratowe. Ogromne okna wpuszczają do środka dużo światła i pozwalają z wewnątrz patrzeć na przepiękny ogród. 

Sanssouci miało być jedynie letnią rezydencją, jego „małym, intymnym światem” od kwietnia do października. Osoba właściciela spowodowała, że gości przybywało. Po 20 latach król kazał zbudować dla nich osobny pałac na terenie parku, zwany Nowym Pałacem. Bywał tam rzadko, bo go nie lubił. Mówił o nim, że to fanfaronada. 

Zanim wejdziemy do Pałacu Sanssouci wypada poznać gospodarza.

wikioo.org/paintings.php?refarticle=8XXNTE&titlepainting=Frederick%20II%20of%20Prussia&artistname=Antoine%20Pesne

Przyszły król Prus nie miał szczęśliwego dzieciństwa. Ojciec, król Prus Fryderyk Wilhelm I był nieokrzesanym żołdakiem, który zmuszał juniora do zajęć żołnierskich i nie pozwalał go kształcić w innych dziedzinach poza wojskowymi. Dokąd matka, Zofia Dorota Hanowerska miała wpływ na wychowanie syna, guwernerzy uczyli go łaciny i greki. Gdy ojciec dowiedział się o tym zwolnił wszystkich jego nauczycieli. Syn do końca życia miał do niego pretensje, że nie poznał języków starożytnych w takim stopniu, aby czytać swoich ulubionych klasyków w oryginale. Musiał to robić po francusku, bo był to jedyny język, który król Fryderyk II uważał za właściwy do wyrażania myśli. 

Nie chciał być ani królem ani żołnierzem tylko artystą. No cóż, wyszło jak wyszło. Został najwybitniejszym królem, który umocnił potęgę swojego państwa, został również wybitnym wodzem, któremu przyszło toczyć wiele wojen. Był także zdolnym dyplomatą. A prywatnie królem filozofem. 

Toczył wieczne wojny o swoją niezależność z ojcem, którego nazywano królem- sierżantem. Jako młody, 18-letni człowiek, postanowił uciec z kraju z bardzo bliskim przyjacielem i zadekować się w Anglii, gdzie ojciec by go nie znalazł i nareszcie mógłby robić to co lubił. 

Obaj zostali jednak pojmani. Okrutny ojciec kazał ściąć porucznika Hansa Hermana von Katte na oczach zrozpaczonego Fryderyka. 

Syna zamknął na rok w twierdzy w Kostrzynie nad Odrą. Gdy skruszał i przeprosił ojca mógł wrócić do domu. 

Życie rzuciło go w ramiona miłości z siłą wodospadu. W pałacu w Dąbroszynie poznał piękną i mądrą 23-letnią hrabinę Eleonorę von Wreech.  

Wymieniali romantyczne listy, Kronprinz często bywał gościem w pałacu hrabiny. Szkopuł tkwił w tym, że jego wybranka była od 7 lat mężatką. I znowu musiał wkroczyć papa-król i zafundować synowi żołnierski zimny prysznic. Kochliwy junior przeniósł swoje uczucia na hrabinę Annę Orzelską, którą poznał w Berlinie. 

Jego wybranka była nieślubną córką króla Augusta II Sasa. Wadę miała tylko jedną – obyczajów była bardzo nieciężkich. No, ale miłość nie wybiera. Prawdopodobną pamiątką po tej znajomości była choroba weneryczna, która uniemożliwiła Fryderykowi funkcjonowanie damsko-męskie. Ale w jego życiu pojawiła się jeszcze jedna Polka. Hrabina Marianna Skórzewska z Ciecierskich herbu Rawicz. 

Zaczęło się od zachwytu intelektualnego, bo piękna hrabina zaskoczyła króla swoim oczytaniem, znajomością języków i problemów naukowych, które Fryderyk II uważał za męską domenę. No a potem mówiło się o wielkim romansie, którego owocem miał być syn hrabiny Fryderyk.  W każdym razie król Prus musiał bardzo lubić małego Frycka, bo został jego ojcem chrzestnym, a nasz Józef Wybicki opisywał chrzciny jako imprezę z iście monarszym przepychem. Dość dodać, że Fryderyk II chciał zatrzymać  małego Fryderyka Skórzewskiego na dworze i wychować na Niemca. Interweniowała babcia chłopca Anna z Malechowskich, która razem z Józefem Wybickim /tym Wybickim od hymnu/ posunęła się do kidnapingu. Dziecko oddano do szkoły księży pijarów w Warszawie. 30-letni Fryderyk Skórzewski wybudował w Lubostroniu /powiat żniński/ pałac, który stał się ostoją polskości na ziemiach zachodnich.  

Fryderyk II ożenił się na polecenie ojca z Elżbietą Krystyną Braunschweig- Bevern. Mieszkali osobno, mówiło się, że małżeństwo nigdy nie zostało skonsumowane. Skłonności homoseksualne zadecydowały o tym, że król trzymał się z daleka od kobiet. 

Obraz Antona Graffa z 1781 roku – https://pl.wikipedia.org/wiki/Fryderyk_II_Wielki#/media/Plik:Friedrich_II_transparent

Dlatego Sanssouci było strefą wolną od kobiet. 

Fryderyk II Wielki rządził Prusami przez 46 lat. Żył skromnie. Nad bale i polowania  przedkładał dyskusje filozoficzne, lektury, przechadzki i koncerty. Lubił niewiele osób, kochał za to namiętnie swoje psy. 

Jego charciki włoskie były najwierniejszymi towarzyszami królewskiego życia. Założył dla nich specjalny cmentarz. Każdy jego pies, który odszedł miał własną marmurową płytę nagrobną. W testamencie Fryderyk II wyraźnie określił, że chce być pochowany w Sanssouci, na szczycie wzgórza w krypcie koło swoich psów. 

W swojej hodowli miał czasami nawet 80 charcików. Jednego podarował koleżance z sasiedniego królestwa – carycy Katarzynie II. 

Jego psy nosiły piękne imiona, np. Alcmene,Tisbe,Pax, Diane. 

Podobno losy pokoju z Austrią zależały od odnalezienia na froncie jego ulubienicy, charciczki Biche, która gdzieś się zapodziała za linią wroga. Na szczęście udało się maleństwo odnaleźć.  

Tak wygladają groby królewskich chartów i …. ich pana. 

Na grobie króla Prus Fryderyka II Wilhelma często można zobaczyć ziemniaki. Był nazywany der preussische „Kartofffelkoenig”, czyli pruskim królem ziemniaków. Nazwa ma bardzo pozytywny wydźwięk, podobnie jak gest pozostawienia na jego grobie ziemniaków. Widział w nich sposób na walkę z głodem i biedą. Te popularne dziś rośliny, w czasach Fryderyka II były znane głównie jako rośliny ozdobne. Pruskimi metodami, czyli kijem, bez marchewki król zmusił chłopów do sadzenia ziemniaków, co w perspektywie wieloletniej  bardzo się opłaciło.  

W sprawach gospodarczych Fryderyk II kierował się dobrze pojętym interesem obywateli. To on rozpoczął w Prusach hodowlę jedwabników i rozwijał przemysł jedwabniczy. Sprowadził do Prus hiszpańskie merynosy. Przykładał wielką wagę do rozwoju handlu i rzemiosła, bo widział w tym szansę na dobrobyt kraju. Kazał osuszać bagna, zakładać nowe pola uprawne, aby zwiększyć zapasy żywności w królestwie. Dzięki niemu powstało 1200 nowych wsi. Oprócz ziemniaków przyszłość widział w produkcji rzepy. 

W polityce zagranicznej był przebiegły i bezwzględny.  

To władca absolutny. Wcale nie z oświeceniowego idealizmu, który tak chwalił, tylko z pruskiego pragmatyzmu skutecznie wpływał na pogarszanie się sytuacji wewnętrznej Rzeczpospolitej i podejmował działania na jej szkodę. Między innymi poprzez zakrojone na szeroką skalę fałszerstwa monetarne, zalewając Rzeczpospolitą bezwartościowymi efraimkami.  Niweczył wszelkie próby reform w Polsce, ustalał wysokie cła na polskie produkty. Po I rozbiorze zagarnął bezprawnie 52 miasta i 1300 wsi. 

Czas zajrzeć do pałacu. 

Wejście znajduje się od północnej strony. Fasada tutaj jest zdecydowanie skromniejsza. Dziedziniec okolony jest kolumnadaą składającą się z 88 kolumn korynckich w dwóch rzędach. 

Tu możemy na chwilę zatrzymać się, aby wznieść głośny okrzyk Hip-Hip-Hurra! za pomyślność firmy zarządzającej Pałacem Sanssouci, czyli Fundacji Pruskie Pałace i Ogrody Berlin-Brandenburg. Cud wielki! Polski audioguide jest dostępny dla licznie zgromadzonej turystycznej gawiedzi. A nie jest to wcale takie oczywiste w Niemczech. 

W pałacu zobaczymy 12 pomieszczeń, z których 5 było prywatnymi apartamentami króla. 

W tym pokoju Fryderyk II pracował. Był bowiem „pięknoduchem w ściśle zaplanowanych godzinach rozkładu dnia”. Swojemu krajowi służył od 4 rano, ponieważ o tej godzinie zwykł rozpoczynać pracę. Uważał, że jego poddani nie mają żadnych praw wobec władcy, ale „król jest pierwszym sługą i pierwszym urzędnikiem państwa”, a „osobiste rządy króla są jego moralnym obowiązkiem”. Taka filozofia  to gabinetowe rządy jednostki, oparte na zdyscyplinowanej administracji i biurokracji. I silnej armii, oczywiście. 

Reszta pałacu to pokoje dla gości i pokoje spotkań towarzyskich. W prywatnych pokojach króla należy zwrócić szczególną uwagę na bibliotekę. Znajduje się poza amfiladą, ale przylega do sypialni królewskiej i pokoju pracy. Ściany wyłożone są drzewem cedrowym. Fryderyk II był bibliofilem. Czytał w oryginale klasyków greckich i rzymskich, ale najlepiej posługiwał się językiem francuskim. W bibliotece jest około 2100 woluminów. Poezje greckie i rzymskie, dzieła historyczne, literatura francuska z XVII i XVIII wieku i oczywiście prace Woltera. Wszystkie oprawione są w czerwoną lub brązową skórę cielęcą. Jeżeli książka pochodziła z biblioteki w Sanssouci była oznaczona literą V /vigne- winogrono/, te z ksiegozbioru z Nowego Pałacu oznaczano literą S, P jeżeli z Poczdamu, B z Berlina, a BR to książki z Breslau, czyli z Wrocławia. 

Gdy opuścimy piękny westybul znajdziemy się w Małej Galerii Obrazów. Ciekawostką w tym pomieszczeniu są bardzo wąskie kanapy, które nie służyły wcale do siedzenia tylko… do wypełnienia przestrzeni. 

Król zaprojektował w środku amfilady pomieszczenie, nazwane Salą Marmurową. Można powiedzieć, cytując klasyka: „Złote, a skromne”. 

To tu odbywały się słynne rozmowy przy okrągłym stole, w których uczestniczył król, uczeni , artyści, filozofowie. Doborowe męskie towarzystwo. Coś jak nasze „obiady czwartkowe” u króla Stanisława Augusta Poniatowskiego tylko bardziej międzynarodowo. Podobno nasz biskup Ignacy Krasicki też tu ucztował. 

Obraz Adolpha von Menzla z 1830 roku „Spotkanie przy okrągłym stole w Sanssouci”

 

Marmury sprowadzono specjalnie z Carrary i ze Śląska. 

Na szczycie kopuły znajduje się oculus. Powstało coś na kształt kopuły w rzymskim Panteonie. 

Bardzo ciekawy i oryginalny jest pokój, w którym mieszkał Voltaire. 

Został wyłożony drewnianą boazerią, którą pomalowano na żółto. Następnie na boazerii umieszczono drewniane rzeźby zwierząt np. małp, papug, bocianów oraz girlandy kwiatów. Pomysłodawcą tego wystroju był oczywiście Fryderyk II. 

Równie przepiękna jest sztukateria sufitowa. Ta sala nosi również nazwę Sali Kwiatowej. 

Tym wystrojem tak zauroczył się Philipp Rosenthal, że stworzył zestaw porcelany nazwany „Sanssouci”. 

ttps://www.otto.de/p/rosenthal-fruehstuecksteller-sanssouci-elfenbein-diplomat-fruehstuecksteller-21-cm-S05270IB/#variationId=S05270IBSYMX

Król Fryderyk II długo zabiegał, aby odwiedził go filozof, którego bardzo poważał – Voltaire. Poglądy filozoficzne Francuza były mu bliskie jako człowiekowi, gorzej było z ich realizacją jako władca. Tu jasno było widać różnicę między teorią a praktyką.  

Voltaire był zwolennikiem silnej władzy królewskiej, ale nie despotyzmu. To było złem, ale anarchia, taka jak panowała w tym czasie w Polsce wydawała mu się czymś jeszcze gorszym. Dlatego poparł rozbiory Polski, jak twierdził dla dobra samych Polaków, a nie dlatego, że lubił Fryderyka II czy Katarzynę Wielką. 

Nie wiem czy w oświeceniowych teoriach było coś o prawie narodu do stanowienia o sobie. 

Król Prus za możliwość codziennego kontaktu z Voltairem zapłacił dość sporo. Umowa zobowiązywała Francuza do spędzenia codziennie z królem 2 godzin. Oficjalnie był jego konsultantem ds. poezji francuskiej, prowadził z nim dyskusje o literaturze francuskiej. Otrzymywał pensję w wysokości 20 tysięcy liwrów rocznie, miał 12 całodobowych służących, otrzymał order Pour le Merite / „Za Zasługę”/. Mme Denis, jego ulubiona siostrzenica w Paryżu otrzymywała miesięczną pensję w wysokości 4000 koron niemieckich za rozłąkę z wujem. 

Szybko okazało się, że łatwiej pisać do siebie listy /przez 40 lat nazbierało się ich sporo/ niż spotykać się codziennie i wymieniać opinie. Dwóch wybitnych egocentryków. Ile to mogło trwać?  

Dworzanin króla Prus napisał: “Fryderyk lubił, by wydawało się, że zapomina o swojej królewskiej godności podczas konwersacji, jednakże pod cichym warunkiem, że inni o tym nigdy nie zapominają”. 

/St. Salmonowicz ”Fryderyk II”/ 

Voltaire za bardzo przykładał się do pracy, np. krytykował wiersze napisane przez króla. No i ta pochlebna praca o carze rosyjskim Piotrze I. Atmosfera gęstniała przez 3 lata. Nawet dostęp do królewskich zbiorów bibliotecznych nie był w końcu w stanie zatrzymać francuskiego filozofa w Prusach. 

Voltaire wyjechał. Tylko korespondencja nie ustała. 

Z  rozlicznych talentów Fryderyka II na pewno należy wspomnieć o grze na flecie i kompozycjach, które stworzył na ten instrument. 

W Sanssouci była sala koncertowa, w której występował nie tylko sam król, ale także J. S. Bach. 

Obraz Adolpha Menzla z 1853 roku „Koncert Fryderyka II na flecie w pałacu Sanssouci” 

Nasza wędrówka po pałacu Sanssouci pomału się kończy. Za chwilę wyjdziemy na rozgrzany lipcowym słońcem dziedziniec. Żegna nas sam Fryderyk Wielki, na portrecie wykonanym przez XX-wiecznego mistrza pop-artu, Andego Warhola. 

Oto potęga sztuki. Alte Fritz, czyli Stary Fritz znalazł się w jednym rzędzie z ikonami XX wieku – Marylin Monroe i puszką najsłynniejszej na świecie zupy firmy Campbell. 

Park w Sanssouci oferuje nam jeszcze wiele atrakcji.  Policzono, że jest tu 70 kilometrów alei, dróg i dróżek.  

Wiem, że tam wrócę. Chciałabym zobaczyć wnętrze Nowego Pałacu, Grotę Neptuna, Pałac Neue Kammern, który był wcześniej oranżerią, Galerię Malarstwa i oczywiście Pawilon Chiński. Warto zobaczyć wspaniałe ogrody tematyczne, na przykład ogród sycylijski. 

Nie wszystkie parkowe atrakcje powstały za czasów Fryderyka II. Po jego śmierci, na prawie sto lat Sanssouci przestało być atrakcyjne dla pruskich królów. Dopiero za rządów Fryderyka Wilhelma IV, którego nazywano „romantykiem na tronie” posiadłość odzyskała królewski blask. Podobnie jak jego wielki poprzednik miał aspiracje artystyczne. Chociaż wybudowano dla niego i małżonki Elżbiety Ludwiki Wittelsbach pałac Charlottenhof, to nowi władcy Prus zamieszkali właśnie w Sanssouci.  

Za czasów Fryderyka Wilhelma IV dobudowano piwnice na wino, piekarnię, spiżarnię a nawet specjalny pokój do parzenia kawy. 

W Kościele Pokoju na terenie parku znajduje się miejsce pochówku rodziny Hohenzollernów. 

Ostatnią mieszkanką pałacu Sanssouci była wdowa po Fryderyku Wilhelmie IV Elżbieta Ludwika Wittelsbach. Była siostrą księżniczki bawarskiej Ludwiki, czyli ciotką cesarzowej Sisi. 

Po jej śmierci pałac został zamieniony w muzeum. Jest jednym z najstarszych obiektów muzealnych w Niemczech. Po I wojnie światowej i abdykacji Wilhelma II majątek Hohenzollernów został skonfiskowany przez rząd, a pałac Sanssouci otwarto dla publiczności. 

Król Prus Fryderyk Wielki spogląda dzisiaj na współczesne Niemcy z pomnika znajdującego się we wschodniej części głównej alei Berlina – Unter den Linden. Ciekawe, jak oceniłby politykę dzisiejszych, zjednoczonych Niemiec? 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s