…czyli kogo Pan Bóg kocha, zsyła go do tego regionu . Tak pięknie o swoim kraju mówił pisarz Ludwig Ganghofer.
Cóż to za piękny kraj? Bawaria. I im dłużej tu jestem tym bardziej mi się podoba. Zostawiam na boku wszystkie nasze krytyczne uwagi zaczynające się od „ no tak , ale ….”. Tu często padają daty i nazwiska , które dobrze znamy i pamiętamy.
Moja wiedza o Bawarii ograniczała się do faktów historycznych z czasów II wojny światowej i może jeszcze do postaci ekscentrycznego króla Ludwika Bawarskiego, który budował fantastyczne zamki. Jeden z nich- Neuschwanstein- został uwieczniony na logo Walta Disneya. Znajomy wyda się też każdemu, kto oglądał świetny film „Ludwig” Luchino Viscontiego z 1972 roku. Do tego w 2012 roku Peter Sehr i Marie Noëlle wyreżyserowali film „Ludwig Szalony”, który również zachwycił publiczność.
A może są jakieś polskie związki z Bawarią? No pewnie! Pisze o tym Anna Moczulska w książce „Bajki, które zdarzyły się naprawdę”. Teresa Kunegunda Sobieska, córka polskiej pary królewskiej, czyli króla Jana III Sobieskiego i królowej Marysieńki, ich ukochana „Pupusieńka” została wydana za elektora bawarskiego Maksymiliana II Emanuela Wittelsbacha. Urodziła mu 9 synów i córkę. Kiedy mąż wplątał się w wojnę z Austrią i musiał uciekać z kraju, przez 7 miesięcy była regentką bawarską. Zapłaciła za to ogromna cenę. Gdy wyjechała do Włoch spotkać się z matką , nie została wpuszczona do Bawarii przez kolejne 10 lat. Jej dzieci „przeszły na wychowanie” Habsburgów. Okrutne i dzisiaj niewyobrażalne , a jednak prawdziwe.
Ach, no i jeszcze moja ulubiona bohaterka – Elżbieta Bawarska, czyli cesarzowa Sissi, która urodziła się w Monachium ale lato cała rodzina spędzała w Possenhofen.
Idę więc pod prąd i zapraszam do zwiedzenia pięknego miejsca, gdzie mieszka cisza i spokój a rządzi przyroda.
KOENIGSSEE
Wyobraź sobie prawie 6 km kwadratowych przepięknego jeziora zamkniętego wśród wysokich gór i szmaragdową woda o niezwykłej przejrzystości. Płyniesz statkiem a wokół strome skały, spadające pionowo w dół. Bawarski Fiord – mówią o tym miejscu ci, którzy mają porównanie z innymi fiordami. Berchtesgadener Land wbija się klinem w tereny austriackie , o nim mówi się często, że to „perła Alp”’. Alpy Bawarskie.
Linia brzegowa Koenigssee to prawie 20 kilometrów wokół tego przepięknego jeziora.
Na statku sporo ludzi- najwięcej Japończyków, trochę Rosjan i całkiem sporo Niemców. Wszyscy razem bardzo starają się zrozumieć o czym opowiada przewodnik, ale jeżeli nie znasz bawarskiego to nie ma co się specjalnie wysilać – lepiej podziwiać piękno otaczającego świata a resztę doczytać w przewodniku.
Z wielkim szacunkiem wspominają Bawarczycy księcia Luitpolda Wittelsbacha, który wsparł ich inicjatywę i dzięki temu od 1909 roku po jeziorze Koenigssee pływają wyłącznie łodzie z napędem elektrycznym. Można też wynająć łódkę i samemu powiosłować.
W pewnym momencie naszej podróży statek zatrzymuje się na środku jeziora a kapitan sięga po… trąbkę. To czas na rozmowę z przyrodą. Odpowiada piękne echo. Niesamowite wrażenie.
Płyniemy dalej i w końcu naszym oczom ukazuje się widok jak z pocztówki albo z obrazka puzzli -przepiękny kościółek St. Bartholomä . Na miejsce najlepiej dopłynąć statkiem, chyba że ktoś lubi bardzo wyczerpującą wędrówkę przez góry. Charakterystyczne cebulaste kopuły i czerwony dach, białe ściany kościoła św. Bartłomieja kontrastują z zielenią lasu, szmaragdową wodą i szarością nagich skał. Wszystko oświetlone słońcem. Przecudnej urody miejsce!
Cała ta wycieczka ma jeden niezwykły walor. Wszystko dzieje się niespiesznie. I tak powinniśmy do niej podejść. Wszędzie zdążymy, nic nas nie goni, czasu jest pod dostatkiem. Mamy cały Boży dzień na kontemplowanie tego miejsca, dzień dla swojej własnej przyjemności poznawania świata.
Gdy wysiądziemy przy St. Bartholomä mamy czas na zdjęcia, małe co nieco w restauracji albo zjedzenie kawałka ryby prosto z najczystszego jeziora. Nie zrażajmy się cenami. W końcu noblesse oblige.
Apostoł Bartłomiej jest patronem alpejskich rolników i mleczarzy. Jakby ktoś pragnął jeszcze bardziej uatrakcyjnić swój pobyt nad jeziorem to polecam sobotę po 24 sierpnia. Wtedy odbywa się doroczna pielgrzymka do tego miejsca.
Musimy pamiętać, że to dopiero połowa drogi, bo przecież kupiliśmy bilet do Salet, czyli hin und zurück. Wsiadamy więc na statek i po około 15 minutach oglądania przepięknych krajobrazów docieramy do przystani Salet. Razem z innymi uczestnikami piechotką zmierzamy by zobaczyć kolejny cud natury – jezioro Obersee i przepiękny wodospad Röthbach. I znów otacza nas przepiękna przyroda alpejska i spokój, chociaż wokół strzelają flesze aparatów i wszyscy robią selfie.
Polecam wszystkim ten zakątek Bawarii. Jest to park narodowy więc wszystko znajduje się pod ścisłą ochroną. Udało się tu jednak połączyć ogień z wodą, czyli ochronę przyrody z możliwością obcowania przez człowieka z tymi cudami natury.
To wspaniałe Jezioro Królewskie w całej okazałości można podziwiać z równie ciekawego miejsca w Alpach Bawarskich- Kehlsteinhaus, czyli z Orlego Gniazda. Ale to już zupełnie inna historia…
Bożena