NIE TYLKO DLA ORŁÓW… BO JEST WINDA

Gdy zobaczyłam jak położona jest twierdza Hohenwerfen, współczułam majorowi Johnowi Smithowi i porucznikowi Morrisowi Schafferowi – bohaterom filmu „Tylko dla orłów”.

Postanowiłam odwiedzić filmowy zamek Adler, naprawdę Hohenwerfen, który znajduje się 40 km na południe od Salzburga. Umiejscowiony jest na 155-metrowej skale, w Alpach Berchtesgadeńskich.

Dojazd z Salzburga jest bardzo prosty. Pociąg przywozi nas na stację Werfen. Wprawdzie jesteśmy w Austrii, ale jeżeli jedziemy liniami Meridian albo BOB czy BRD, na przykład z Monachium do Salzburga, to mamy prawo do biletu Guten Tag Ticket za 23 euro. Do kupienia w żółtych automatach biletowych. Ten bilet upoważnia nas do przejazdów w danym dniu, ale bez możliwości korzystania z komunikacji miejskiej. Inny bilet – Bayern Ticket za 25 euro daje nam prawo do poruszania się po całej Bawarii dowolnymi pociągami i jeszcze do korzystania ze wszystkich środków komunikacji miejskiej na terenie landu. Dla osób, które lubią podróżować jest to wielkie ułatwienie, bo normalne bilety w Bawarii są naprawdę drogie. Dzięki tym ułatwieniom cenowym pociągi nie świecą pustkami. Jeśli dodać, że rzeczywiście się nie spóźniają, to mamy wszystko co podróżnikowi jest do szczęścia potrzebne.

Oczywiście lepiej przyjechać tu własnym środkiem lokomocji ze względu na bezpłatny parking przy zamku i łatwy dojazd. Ze stacji kolejowej droga jest trochę skomplikowana, ale oczywiście da się to zrobić. Jestem na to najlepszym dowodem. 

Gdy wychodzimy z dworca widzimy przystanek autobusowy, ale tylko dla chętnych do odwiedzenia Świata Lodowych Olbrzymów Werfen, czyli jaskiń lodowych. Łącznie 42 kilometry korytarzy i komór, ale zwiedza się tylko tę część, gdzie mamy przepiękne lodowe formacje, stalaktyty i stalagmity. W lecie można przypomnieć sobie o zimie, bo temperatura jest tu zdecydowanie poniżej zera. Dlatego nie wolno zapomnieć o ciepłym odzieniu, żeby nie zepsuć sobie pobytu. Jesteśmy na wysokości 1641 metrów. Można tam wjechać kolejką oglądając przepiękną panoramę Alp. 

Zamek Hohenwerfen leży zdecydowanie poniżej i pięknie wygląda z góry.

Na piechotę do twierdzy Hohenwerfen 

Wprawdzie wejście na piechotę pod górę podobno nie boli, ale zdecydowałam się dojść do parkingu przy zamku i pojechać windą na górę i z powrotem też. O dziwo nie było tłumów, co nie jest tu wcale takie oczywiste, zwłaszcza w dzień wolny od pracy. Nie jest to tania wycieczka: 23 euro Guten Tag Ticket na trasie Monachium-Salzburg-Monachium + 17.80 Salzburg-Werfen-Salzburg + 17 euro wstęp na zamek /zwiedzanie z przewodnikiem, pokaz sokolniczy, wystawa pokazująca tajemniczy świat Leonarda da Vinci, pokaz pojedynków średniowieczną bronią, Muzeum Sokolnictwa, winda tam i z powrotem/. Zamek jest dostępny dla zwiedzających od maja do końca października. Bardzo ucieszyłam się, że zwiedzanie jest możliwe z polskim audioguidem, bo to naprawdę wyjątek i w Austrii i w Bawarii.

Zachęcam wszystkich mających zamiar odwiedzić Hohenwerfen do sprawdzenia na stronie internetowej zamku, o której odbywa się pokaz sokolniczy, bo warto tak zaplanować sobie czas, żeby tego nie przegapić.

Kiedy przyjeżdżamy windą na górę, mamy okazję przejść się po zamku i zobaczyć jego ogrom. Pokaz jest organizowany na dziedzińcu dolnym. Są tam ławeczki dla chętnych, bez problemu można też usadowić się na trawie. Zawsze jest sporo ludzi, pokaz jest prowadzony po niemiecku. Ptaszyska były przepiękne! Latały tuż nad naszymi głowami. Poruszały się majestatycznie na tle szarych, surowych skał. Były sokoły, jastrzębie, orły i chyba sęp, który kroczył dumnie przez trawnik z kawałkiem mięska w ogromnym, zakrzywionym dziobie. Zamarliśmy w pewnym momencie, bo próbował do niego podbiec mały chłopiec. Pani prowadząca pokaz bardzo zdecydowanym głosem kazała się dziecku zatrzymać, ale dziecko było włoskie więc kontynuowało marsz do ptaszka. Wszystko trwało jedno mgnienie oka. Czytanie trwa dłużej niż ta cała sytuacja. Jedynym szczęśliwym i mało poruszonym całym zdarzeniem był tatuś chłopczyka, który chyba nie docenił możliwości sępa. Ptak odszedł w stronę swojego opiekuna, a my myśleliśmy o jego ogromnych pazurach i dziobie. 

Cały pokaz był naprawdę bardzo ciekawy, pokazywał możliwości tych pięknych ptaków i uświadomiłam sobie jakie są szybkie w momencie, kiedy zrobienie im zdjęcia w locie graniczyło z cudem. 

Po obejrzeniu tego show byłam zadowolona, podobało mi się. Ale potem naszły mnie wyrzuty sumienia, że może niepotrzebnie tam byłam, bo powinnam kontestować każdą próbę pozbawiania zwierząt wolności, trenowania ich, aby pokazywać zgromadzonej gawiedzi. Nienawidzę cyrków właśnie przez to, że zwierzęta zmuszane są do wykonywania różnych „numerów” pod presją głodu i innych „wzmocnionych technik” treningu.

Strona:www.medicalmaestro.pl/index.php/zamek-hohenwerfen-niesamowici sokolnicy- 

Strona:www.medicalmaestro.pl/index.php/zamek-hohenwerfen-niesamowici sokolnicy- 

Strona:www.medicalmaestro.pl/index.php/zamek-hohenwerfen-niesamowici sokolnicy- 

 Kiedy widziałam kozy na drzewie arganowym w Maroku też w pierwszej chwili myślałam, że te kozy rzeczywiście same tam wskakują i zjadają arganowe nasiona, dopiero potem zaczęłam zastanawiać się co powoduje, że te kozy tkwią nieruchomo godzinami w jednym miejscu na drzewie. No strach myśleć!

Hohenwerfen nie ma w sobie nic z pięknego pałacu. Nie ma tu pięknych ogrodów i komnat. Jest zimno. To surowa twierdza, zamek warowny z XI wieku zbudowany przez arcybiskupa Gebharda w celu obrony zasobnego Salzburga, który swoje bogactwo zawdzięczał ogromnym złożom soli i licznym okolicznym kopalniom, w których była wydobywana.

Twierdza była także bazą wojskowa, bazą do polowań i jeszcze więzieniem. Stąd wyposażenie zamku jest dość skromne. Ciekawe są okiennice malowane w kolorach austriackiej flagi. / A może z innego powodu są tak malowane? Bo inne zamki w Tyrolu Południowym np. Planta niedaleko Meran też ma takie okiennice, a austriacka nie jest./

Przewodnicy, w strojach regionalnych z epoki oprowadzają po kaplicy zamkowej, sali tortur, gdzie zgromadzono różne „fantazyjne” urządzenia do wymyślnego męczenia skazanych. Jest zbrojownia, pokój księcia i oczywiście wieża zegarowa, ze szczytu której rozciąga się przecudnej urody widok na rzekę Salzach , okoliczne góry oraz na wąwóz Lichtenstein Gorge, na dnie którego, jak głosi legenda rodzi się tęcza…

Bardzo ciekawie opowiadają przewodnicy o technikach obrony średniowiecznego zamku, o zamkowej kuchni a także gdzie w czasie najcięższych nawet walk znajdowała się toaleta, z której także można było razić przeciwnika.

Hohenwerfen przechodziło różne koleje losu, w końcu pod koniec XIX wieku zamek stał się własnością arcyksięcia Eugeniusza Ferdynanda. Wtedy część zamku został strawiona przez ogromny pożar. W 1938 roku zamek został sprzedany niemieckim nazistom. W czasie II wojny światowej był centrum szkoleniowym niemieckiej NSDAP. Po wojnie był używany jako miejsce do szkolenia austriackiej żandarmerii, a ostatecznie od 1987 roku został udostępniony do zwiedzania. Kolejka, którą Clint Eastwood i Richard Burton wjeżdżali do twierdzy nie istnieje. Zdjęcia te kręcono w Ebensee.

Zamek „gra” w jeszcze jednym moim ulubionym filmie – „Dźwięki muzyki” z Julie Andrews i Christopherem Plummerem z 1965 roku.

Kiedy dzieci śpiewają na łące piosenkę „Do, Re, Mi” w tle widać Hohenwerfen.

/ Ludzie! jeśli nie widzieliście Christophera Plummera z tamtych czasów, na dodatek tańczącego austriacki taniec ludowy, to naprawdę zachęcam do obejrzenia tego filmu./

W zamku mają bardzo rozbudowany program edukacyjny dla dorosłych i dla dzieci, dzięki czemu jest on bardzo chętnie odwiedzany przez turystów. Można tam spędzić bardzo pożytecznie kilka godzin, nie nudząc się i wyjść z zamku wzbogaconym o nową wiedzę i wrażenia.

Staropolskie emejzing!

Bożena

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s